Moja królowa została złapana miesiąc temu (wyszła po pokarm). Do tej pory złożyła około piętnastu jaj. Jest strasznym niejadkiem; nie spróbuje krwi, robaków, miodu, cukru… Tylko papka rybna, której (na szczęście) mam jeszcze sporo 🙂 .
Celem na ten miesiąc (czerwiec) jest opisanie długości rozwoju potomstwa od jaja do larwy.
Zadanie badawcze na czerwiec zostało wykonane! Zadziało się coś bardzo dziwnego, nieoczekiwanego… Już są larwy! Cztery (z około piętnastu jaj) przetrwały. Pierwsze potomstwo nie było w pakiecie. Kolejne już tak. Obie sterty zmieniły swoje stadium.
Pierwsze jaja
Około 28 dni.
Jaja z drugiego rzutu (pakiet)
Około 20 dni.
Larwy wciąż rosną, pojawiły się także „czarne elementy”, co świadczy o szybkim rozwoju potomstwa. Królowa nie czerwi, ale nadal jest kilka larw (prawdopodobnie trzy). Mam nadzieję, że chociaż jedna się przepoczwarzy i będzie z niej robotnica. Oprócz papki rybnej dobrze spisała się galaretka. Niestety to nie białko… Skończyło się również szarpanie waty (kawałki niej widać na pierwszym zdjęciu dziennika. Dzisiaj fotografii nie będzie, gdyż nie ma sensu robić niewyraźnych zdjęć, a królowa powinna być jak najmniej zestresowana. Liczę na szybką zamianę larw na poczwarki, a później – robotnice.
Często czytamy, że rozwój tego gatunku jest bardzo powolny.
Faktycznie na samym początku jest ciężko (w szczególności, gdy mamy tylko jedną królowa). To jest właśnie atut łapania królowych podczas rójki. Możemy mieć ich kilka, więc rozwój będzie szybszy, a jeśli jakaś by zdechła, nie będzie ogromnej straty dla kolonii. Łapiąc swoją królową w maju/czerwcu, narażamy potomstwo na osierocenie. Matka może nie złożyć już potomstwa. Polecam więc łapać swoje piękności podczas rójek lub po hibernacji (oczywiście odnoszę się tu tylko do tego gatunku).
Królowa wychodzi po pokarm niemal codziennie. Ostatnio pojawił się mały pakiet jaj. Larwy nadal są, ale rozwijają się bardzo wolno (co jest zupełnie normalne dla tego gatunku). Ciężko może być wyhodować dużą kolonię z jednej królowej, więc jesienią trzeba będzie o kimś pomyśleć…
Królowa ma już jedną larwę z zalążkiem poczwarki. Najbardziej obawiałem się okresu -larwa-, gdyż królowa może nie wykarmić ich, zjeść je itp. Okazałej (lub nie 🙂 ) robotnicy spodziewam się za około dwa tygodnie. Z jedzeniem już trochę lepiej; brak konieczności podawania jedzenia larwom wiele zmienił 🙂 . W kolejnym poście umieszczę jakieś zdjęcia/film.
Dawno nic tu nie publikowałem. Dziennik może wyglądał jak jakiś „zapomniany”, ale… nic ciekawego się nie działo – przynajmniej tak mi się wydawało… aż do wczoraj 🙂 .
To nie rójka, chociaż niedługo pojawi się wpis rocznicowy pewnej rójki. Niestety, coś z tymi lotami godowymi się opóźnia. Pogoda nie sprzyjała… W czerwcu były dopiero poczwarki królewskie, które zazwyczaj pojawiały się nawet w maju (oczywiście teraz piszę o nigerkach 🙂 ).
Moja „nieobecność” spowodowana była brakiem wychodzenia królowej… Robotnice Myrmica rubra wydawały mi się zawsze wielkie. Nigdy nie spodziewałem się aż takiej różnicy między królowymi a robotnicami wścieklic. To jest właśnie wada sklepów. Komu chce się wyhodować kolonię z 20 robotnicami? Na pewno nie sprzedawcom. Często odławiają jedną kolonię z natury, rozdzielają i mają kilka z jedną królową…
A potem w zakupionych koloniach są samce i inne takie kwiatki. Dlatego właśnie najciekawsze są własne obserwacje. Je też widziałem jedną kolonię odłowioną z natury (prawie tysiąc robotnic). Królowych nie da się zauważyć.
Jeśli jesteś wytrzymałym hodowcą i nie boisz się poziomu trudności, to dlaczego nie zaryzykować hodowli samotnej królowej 🙂 ? Je swojej nawet nie przyciemniłem, trzymałem (i nadal tak jest) w pojemniku, który otwiera się głośno… Nic takiego nie przeszkodziło królowej w wychowaniu potomstwa. Mogło jedynie doprowadzić do nadmiernego zjadania jaj. Ona jednak cały czas wychodziła po pokarm dla siebie i swoich larw (gdy były).
I wszystko to się wiodło… Wszystko bardzo powoli, ale po dwóch miesiącach nastąpił przełom. Jest już jedna robotnica. Cały czas biała. Wszystko powróciło teraz do „normy”, czyli tego, co było właśnie dwa miesiące temu. Nie ma już częstych przechadzek na arenie. Nie ma buszowania po folii, która służyła jako karmidełko. Wszystko to dzieje się bardzo rzadko. Prawdopodobnie niedługo robotnica zastąpi mamę 🙂 .
Poniżej znajduje się kilka zdjęć; może nie są najwybitniejsze, ale coś tam widać… Ta czerwieńsza (większa) jest królową, a bielsza – robotnica (no i dużo mniejsza 🙂 ).
Nic ciekawego się nie dzieje… Stagnacja i tyle 🙂 . Napiszę, jak tylko się skończy i pojawią się kolejne robotnice 🙂 . Królowa już dawno nie wychodziła, ale cały czas się rusza, więc nic złego się nie wydarzyło 🙂 . Młoda robotnica też ma się świetnie 🙂 .