Oto pierwszy artykuł na MyrmeLunie, w którym omawiam wynik działań przeprowadzonych w ramach badań nad mrówkami!
W ubiegłym roku postanowiłem podebrać kilkanaście poczwarek królewskich kolonii, której miejsce przechowywania ich było mi już wcześniej znane – wystarczy było podnieść gałąź pewnego krzewu. Poczwarki te udostępniłem dwóm koloniom Lasius niger. Mrówki przyjęły nowe potomstwo, jednak po uwolnieniu form płciowych z kokonów, królowe i samce zostały od razu zabite (oczywiście matka roju pozostała przy życiu).
Między otrzymaniem tychże poczwarek a „wykluciem się” skrzydlatych mrówek, w kolonii pojawiły się nowe jajka. Jak przypuszałem, był to efekt podłożenia poczwarek z natury.
Zastanawiało mnie jednak, czy efekt będzie jednakowy, jeśli udostępnie mrówkom robotnice z kolonii naturalnej. Jak się okazało – mrówek wcale dużo nie przybyło. Przynajmniej nie aż tyle, by ilość tę porównać można było do tej, która miała miejsce przy samcach i księżniczkach.
W tym roku wpadłem na podobny pomysł. Tej samej kolonii podebrałem dwie poczwarki królowych. Podłożyłem je królowej z jedną robotnicą. Ta kolonia powstała rok temu, jednak królowa nie była w stanie złożyć jaj (z niewiadomych przyczyn). Postanowiłem więc dać jej tę jedną robotnicę podczas hibernacji – nadal nic – gdy inne kolonie miały już potomstwo, ta probówka nadal świeciła pustkami.
Co ciekawe, niecały tydzień po podłożeniu poczwarek, pojawił się pierwszy pakiet jaj. Obecnie zamieniły się one już w larwy, a jedna z poczwarek królewskich została zjedzona… Nad swoim własnym potomstwem królowa sprawuje jednak bardzo dobrą opiekę 😀 .