Rójka

Rójka (wpis główny)

MyrmeLuna przeglądała ostatnio zdjęcia, które zrobiła i właśnie dlatego przypomniało jej się, że przecież miała napisać podobny wpis już dawno! Opiszę więc teraz dosyć szczegółowo proces rójki w kilku etapach.

1. Przygotowania.

Zanim loty godowe odbędą się lub co najmniej wyprowadzane zostaną formy płciowe, robotnice muszą przygotować specjalne miejsce, z którego skrzydlate osobniki wylecą. Informacja ta wynika z własnych obserwacji MyrmeLuny i zaprzecza treści wielu artykułów z różnych stron internetowych, albowiem w prawie każdym miejscu, z którego samce i samice wylecą nie spotkamy na co dzień robotnic! „Schronem” tym jest zazwyczaj spora nora budowana najczęściej przez same mrówki!

2. Wyprowadzenie samców.

Kilka dni przed lotem godowym wyprowadzeni muszą zostać samce, którzy zamieszkują norę przez jakiś czas sami z częścią robotnic (ich zadaniem jest obsłużenie trutni). Sam proces przeprowadzki może trwać przez prawie tydzień, ponieważ płeć męska raczej nie widzi potrzeby przenosin. Są oni więc chwytania za żuwaczki przez robotnicę, a w niektórych przypadkach kolejne dołączają, łapiąc ich za skrzydła lub nogi. Gdy już nie dają rady i tracą mrówkę, ona próbuje zawracać do poprzedniego miejsca bytu, choć prawdopodobnie od razu zostanie zauważona. Taki widok powinien skłonić hodowców do przygotowania już probówek dla nowych królowych (oczywiście, jeśli chcą je złapać).

3. Odpoczynek.

Jeśli coraz rzadziej widzimy mrówki noszone przez robotnice, to nie jest to znak, że już po rójce, a wręcz przeciwnie. Niestety początkujący hodowcy mogą bardzo niepokoić się brakiem skrzydlatych mrówek i następstwo tego etapu może być dla nich wielkim zaskoczeniem… Należy pamiętać, że mrówki także zasługują na odpoczynek! Samice traktowane będą poniekąd lepiej od trutni, o czym przekonamy się w kolejnym etapie.

4. Wyjście samic.

Nikt nie pcha ich do wyjścia, one same chcą odlecieć i założyć własne mrowisko. To zjawisko może być właśnie dlatego nieuporządkowane; część będzie tam, gdzie ich mrowisko, inne wylecą z nory, kolejne – jeszcze gdzieś indziej… Zdecydowana większość z nich czai się jednak przy mrowisku w gęstym tłumie swoich opiekunek – robotnic, a także samców. Panie wychodzą zazwyczaj w tym samym momencie, więc gdy widzimy, że nawet same ich głowy pojawiają się w otworach mrowisk, pozostańmy przez długi czas na dworze. Tutaj udzielę niezwykle przydatnej porady: sprawdź prognozę pogody! Jeżeli rano zaobserwowałeś młode królowe, a za kilka godzin ma padać deszcz, to najpewniej poprzedzą to loty godowe, choć bywają także suche, gorące pory trwające ponad miesiąc i wtedy wskazówka się nie sprawdzi.

5. Tłok.

Jeżeli widzisz tysiące mrówek w pobliżu mrowiska, część z nich wyleci dużo szybciej, niż Ty przeczytasz opis tego etapu. W rzeczywistości, dla mrówek wcale nie jest gęsto, ponieważ w mrowisku na co dzień jest ich jeszcze więcej w jednym miejscu. Nie ma tu wyznaczonej płci dominującej, choć samców jest zdecydowanie więcej (wiele samic korzysta z „pomocy” kilku), to wylatuje podobny procent samców i samic. Poszczególne mrówki zaczynają już startować, część już wybrała sobie partnera/partnerkę i już szykuje się do lotu, a jeszcze kolejne – dopiero zaczynają ostateczne przygotowania. Przeglądając zdjęcia rójki w zimie, nawet osoba „niecierpiąca” mrówek mogłaby chcieć być tam i jakoś wytrzymać wplątywanie się insektów we włosy i spotykanie ich na każdym kroku…

6. Lot godowy.

Właśnie wokół tego kroku krążą wszystkie inne. Jest to główny cel rójki i przygotowań do niej. Proces ten jest zwieńczeniem trudu włożonego w rozwój społeczeństwa mrówczego i chęci owocnego rozmnażania się, które ma doprowadzić do przyrostu wrogów dla wszystkich innych kolonii, jednak owady z pewnością chciałyby opanować świat i poniekąd już im się to udało. Samce często przyczepiają się do samic nawet jeszcze przed wylotem. Młoda samica może kilka razy lądować, by znaleźć kolejnego osobnika, a czasami nawet kilku samców robi to naraz. Niestety zbyt duża ilość nasienia może spowodować wypadek, a mianowicie obciążenie w locie bądź sam wybuch odwłoka, którego MyrmeLuna sama była świadkiem.

7. Śmierć samców.

Jedynym zadaniem samców jest zaplemnienie królowych, więc muszą oni włożyć w lot godowy wiele trudu, który zakończony zostanie dla nich jedynie jedną, nieszczęśliwą konsekwencją – śmiercią. Nie są oni w stanie wytrzymać tak dużego wysiłku i umierają z przemęczenia. Gdyby MyrmeLuna była teraz czytelnikiem, to zadałaby w komentarzu pytanie: „Co jeśli ktoś przeprowadziłby rójkę w pudełku?”. Być może niektórzy pomyśleliby, że to najzwyczajniej niemożliwe, jednak MyrmeLuna wie, iż da się tak zrobić, choć nie próbowała tego sama… Proces zaplemnienia wcale nie musi odbyć się w locie! Ona jednak nie zna odpowiedzi na to pytanie, jednak spróbuje odpowiedzieć sobie na nie w przyszłe lato! Po rójce często spotykamy martwych lub ledwo ruszających się samców, będących ciągniętych jak w drugim etapie… Niektórym wiatr „powyrywał” nawet skrzydła.

8. Poszukiwania.

Duża część samic to nie gatunki pasożytnicze, a także nie decydują się na dołączenie do istniejących już kolonii. Muszą więc same ją stworzyć. Najpierw zajmują się poszukiwaniem miejsca na wykopanie nory, co wcale nie jest takie proste, bo wiele razy jakaś robotnica zaatakuje księżniczkę. Aby być sprawniejszym osobnikiem wyrywają sobie skrzydła, choć czasami pomijają ten krok. Jest on jednak ważny także z punktu widzenia higieny, ponieważ pominięcie go może wpłynąć na rozwój grzybów. Ten czas jest złotą godziną dla hodowców pragnących poszerzyć swoją hodowlę.

MyrmeLuna nagrała kiedyś dwa filmy o rójce i zaprasza do obejrzenia ich tutaj!

Drogi Czytelniku,
czy Ty też widziałeś kiedyś rójkę? Czy w tym roku? Od marca/kwietnia do października/listopada dostępne jest narzędzie do zgłaszania rójek, do którego link znajdziesz w tym właśnie okresie na stronie głównej! 🙂

komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *